Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

Ikigai - Japońskie szczęście

Obraz
To była niezwykle ekscytująca podróż, pełna przygód, wspaniałych miejsc, przeżyć duchowych i poznanych fantastycznych osób. Przez pięć tygodni przemierzałem Japonię poznając kulturę i zwyczaje jej mieszkańców. Dostąpiłem tak wiele życzliwości i pomocy z ich strony, że nie sposób mi wyrazić wdzięczność dla nich wszystkich. Te wszystkie wspomnienia na zawsze pozostaną w mej pamięci. Japonia to piękny kraj, choć pełen sprzeczności. Mieszkańcy wysp dzielą świat na dwie części: my Japończycy i cała reszta, czyli ludzie zachodu. Inaczej mówiąc, jesteśmy dla nich niewidoczni, obcy, czyli gaijin. Słowa tego nie wymawia się publicznie, bo jest obraźliwe. Japończycy są z natury osobnikami stadnymi i liczy się zdanie ogółu. Twoje dobre samopoczucie zależy od innych. Niewiele miejsca pozostaje na indywidualizm. Japończycy do perfekcji opanowali sztukę uników, aby zachować przy tym twarz. "Tak" i "nie" nie istnieją. Najczęściej odpowiadają wymijająco "być może".

Tajfun

Obraz
Poranek 14 sierpnia zmroził mnie wiadomością o zbliżającym się tajfunie (nr 10 w tym roku) i moim odwołanym locie do Tokio. Poczułem się jak w jakimś koszmarnym śnie. Poprzedni wieczór był tak uroczy na festiwalu Awa Odori, a nazajutrz musiałem szukać drogi ucieczki z wyspy przed żywiołem. Trzy panie w Centrum Informacji Turystycznej próbowały znaleźć rozwiązanie sugerując jak najszybszy wyjazd. Zapanował chaos komunikacyjny, wszystkie samoloty, promy i pociągi były przepełnione. Wyobraźcie sobie pół Japonii przyjechało na festiwal i naraz wszyscy na raz chcieli stąd wyjechać. Znalazło się jedno rozwiązanie (opatrzność czuwa), ale w ułamku sekundy musiałem podjąć decyzję. Biec do hostelu, spakować rzeczy, a następnie wrócić na dworzec i wsiąść do trzech kolejnych pociągów. Zabrakło mi już gotówki więc próbowałem ją wydobyć (intuicyjnie) z maszyny. Za drugim razem udało się kupić bilety. Kierunek Takamatsu, Okayama, a potem Tokio. Tyle że tym razem nie mam już Japan Rail Pass i kosz

Festiwal Awa-Odori

Obraz
Ostatnie trzy dni w Japonii zaplanowałem w Tokushimie, na festiwalu Awa Odori . Jest to największy festiwal tańca na Shikoku, sięgający historią XVI w. W okresie O-bon (święto zmarłych) Japończycy odwiedzają i porządkują groby rodzinne i składają na nich ofiary. Według ich wierzeń, w czasie O-bon duchy przodków powracają na Ziemię, aby odwiedzić swoich krewnych. W miastach, dzielnicach i osiedlach odbywają się lokalne festiwale połączone z tradycyjnymi tańcami: bon-odori . A tańczy się tutaj wszędzie. Od scen w domach handlowych, po skwery w parkach, na paradzie ulicznej skończywszy. Kobiece kreacje są wykwintne i eleganckie, a układy choreograficzne subtelne, w przeciwieństwie do mężczyzn, których tańce są bardziej agresywne. Wszyscy występują w tradycyjnych kimonach z charakterystycznymi nakryciami głowy i makijażem. Warto też zwrócić uwagę na buty tancerek i sposób poruszania się w nich. Tancerzom akompaniują towarzyszące zespoły, a słowa pieśni brzmią mniej więcej tak: „Odoru a

88 świątynia

Obraz
Cała droga na Shikoku, była dla mnie przejściem przez cztery prefektury i zarazem cztery etapy duchowe: Tokushima - przestrzeń Przebudzenia, Kochi - przestrzeń Ascetycznego Treningu, Ehime - przestrzeń Oświecenia i Kagawa - przestrzeń Nirwany. W 88 świątyni kończy się potrzeba podążania szlakiem. Stąd już wraca się odmienionym do codziennego życia. Na potwierdzenie swojej pielgrzymki otrzymałem stosowny certyfikat. Potem skierowałem się ponownie do świątyni nr 1, aby „zamknąć krąg”.

Góra Fudżi

Obraz
Będąc jeszcze w Polsce umówiłem się z Tsutomo, że wejdziemy razem na górę Fudżi. Jest to czynny stratowulkan i zarazem najwyższy szczyt Japonii (3776 m n.p.m.). Leży na wyspie Honsiu, na południowy zachód od stolicy o około 100 km. Ma piękny kształt stożka i jest widoczny z Tokio przy dobrej pogodzie. Istnieje legenda oparta na „Opowieści o zbieraczu bambusa”, że Cesarz, którego „puściła kantem” księżniczka Kaguya, kazał spalić list i eliksir nieśmiertelności (które otrzymał od niej) na wierzchołku najwyższej góry. Dym unoszący się ponad szczytem spowodował, że ludzie nazwali ją Fushi-no-yama , gdzie fushi oznacza „życie wieczne”. Potem przyjęła się nazwa Fudżi-no-jama, a krócej Fudżi. Miejsce to jest święte dla wyznawców shintō . Zbudowano na niej trzy bramy torii i dwa chramy. Do 1868 roku obowiązywał zakaz wstępu na górę dla kobiet. W Japonii mówi się, że mądry wchodzi na Fudżi raz, głupiec dwa razy. A jak to wygląda w praktyce? Na sam szczyt prowadzą cztery szlaki turystyczne, p

Zanurzony w metropolii

Obraz
W Tokio czułem się dość swobodnie, pewnie także za sprawą mojego przewodnika Tsutomu. Aby poznać tak wielką metropolię trzeba by spędzić tutaj zapewne z rok czasu. Miasto jest przyjazne i doskonale zorganizowane, a przy tym, jak sądzę, bezpieczne. Kolejnego dnia odwiedziliśmy Muzeum of Contemporary Art Tokio, najruchliwsze skrzyżowanie świata – Shibuya, dzielnicę mody – Harajuku , ale najbardziej ucieszyła mnie wizyta w Muzeum Fukagawa Edo w Koto City . To rzeczywista reprodukcja naturalnej wielkości ulic miasta Tokio pod koniec okresu Edo (1603-1867). Rekonstrukcja wykonana bardzo starannie, odzwierciedla styl życia ludzi w tym czasie. Autentyczności dodają efekty dźwiękowe i świetlne, pozwalające odwiedzającym doświadczyć różnych pór dnia i roku. Wieczorem odwiedziliśmy jeszcze Government Building , z imponującymi darmowymi punktami widokowymi oraz zjedliśmy Okonomiyaki , które sami sobie mogliśmy przyrządzić w stylowej knajpce. Stoły do jedzenia wyposażone są w żelazne patelnie t