Dobre dusze

Każdego dnia na mojej drodze pojawiały się takie dobre dusze. Na przykład Seiko i Takashi oraz Michijo i Satosi, dwie pary, które wzięły mnie „na stopa”. To była świetna okazja, aby wypytać ich trochę o tutejsze zwyczaje.
Zostałem zaproszony na obiad. Mogłem wreszcie spróbować
Udon lokalny przysmak. Jest to coś w rodzaju rosołu, z bardzo grubym makaronem, licznymi dodatkami i zapiekanym tofu. Poradziłem sobie dzielnie pałeczkami, przy tym siorbiąc jak należy (to wyraz uznania dla wyjątkowego smaku potrawy).
Z tymi pogawędkami to wcale nie było tak łatwo
język angielski znają nieliczni, ale bardzo przydatna jest aplikacja Google Translator i karta internetowa, którą wykupiłem jeszcze w Polsce (120 zł – 3GB).
Deszcz siąpił kolejne dni, ale ogólnie nie zrażało mnie to, czerpiąc radość z tej pieszej wędrówki. W końcu spotkałem prawdziwego Henro podróżującego pieszo. Był nim Kenji Nitta, 67-letni artysta malarz. Miał zamiar przejść Shikoku w trzy miesiące. Opowiadał mi o młodzieńczych latach, kiedy to VW T1 "ogórkiem" przemierzał Europę, o muzyce lat '70 i rzecz jasna o sztuce. Nie śpieszyło mu się nigdzie, był radosny, uśmiechnięty i co zauważyłem, miał zdecydowanie mniejszy plecak niż mój. Lecz on nocował w cywilizowanych miejscach, nie tak jak ja, na ogół na łonie natury, czemu właśnie ta natura była czasem przeciwna
– raz ukąsiła mnie pszczoła, od komarów nie mogłem się opędzić, a do (braku) snu cykały (dudniły) cykady. Moskitiera to wspaniały wynalazek, ale jak myślisz, że wślizgniesz się w ułamku sekundy zatrzaskując zamek przed komarami, to jesteś w błędzie. One
i tak tam będą. A i są jeszcze milusie pajączki i jadowite mrówki. Trudno było się jednak nad sobą rozczulać.









Komentarze

Popularne posty z tego bloga

MADERA - wyspa wiecznej wiosny

La Gomera, szlak GR132 w tydzień.

EKWADOR