MADERA - wyspa wiecznej wiosny
To będzie opowieść o wyspie - wiecznej wiosny. Wyspie pełnej egzotycznej przyrody, pięknych widoków z wysokich klifów na bezmiar oceanu, kameralnych miasteczek, górskich wędrówek i niezliczonych zabytków. Zapraszam na 6 dniową podróż dookoła Madery.
Madera
to jedna z portugalskich wysp na Oceanie Atlantyckim.
Jest częścią Archipelagu, na który składa się kilka wysp:
największa to oczywiście Madera, następna to Porto Santo, a
kolejne to niezamieszkałe wyspy Desertas.
Madera nazywana jest
wyspą wiecznej wiosny, ze względu na bogatą roślinność
i swój łagodny klimat. Zimą, temperatury rzadko spadają poniżej
20 st. Celsjusza a latem wahają się w granicach 25 stopni w cieniu.
Przyjazny klimat i optymalne temperatury sprawiają, że jest to
idealne miejsce do wypoczynku właściwie przez cały rok. Na wyspie
praktycznie nie ma przestępczości, dzięki czemu miejsce to
jest uznawana za jedno z najbezpieczniejszych miejsc
na świecie!
Na Maderę można dolecieć dość tanio
liniami Ryanair lub Wizzar, z przesiadką w Anglii. (pamiętajcie o
paszporcie) Koszt biletu w 2 strony to ok 500-600 zł, jeśli go
odpowiednio wcześnie kupicie. Na miejscu najlepiej wynająć samochód
i nim podróżować. Ale ostrzegam przed dużymi przewyższeniami i
wąskimi uliczkami. Raczej powinni za kółkiem siadać doświadczeni
kierowcy.
I choć drogi są bardzo dobrej jakości, to podjazdy
mogą mrozić krew w żyłach. Pamiętam kilka miejsc, gdzie podjazdy
były prawie pionowe, uliczki wąskie i dwukierunkowe. Ledwie na
jedynce wpełzaliśmy na górę, modląc się by nikt nie jechał z
naprzeciwka. Poza miastem drogi są szersze,
a przejazdy prowadzą
przez wydrążone tunele, co znacznie ułatwia zwiedzanie. Myślę,
że w 5-6 dni, w dobrym tempie, można objechać całą wyspę,
zaliczając wszystkie atrakcje, a przy okazji odbyć kilka ciekawych
trekingów z wejściem na najwyższy szczyt wyspy włącznie.
Przypomnę, że Madera to jeden z najwyższych wulkanów na świecie.
Sama wyspa to tylko niewielka część formacji wulkanicznej,
większość znajduje się pod wodami Oceanu Atlantyckiego.
A
więc lądujemy na lotnisku Funchal, choć tak naprawdę jest to
miejscowość Santa Cruz, leżąca nieopodal Funchal. Kiedyś było to
jedno z najniebezpieczniejszych lotnisk świata. Ale po katastrofach
lotniczych w latach siedemdziesiątych pas startowy został znacznie
wydłużony i dziś jego koniec zawieszony jest na ogromnych
betonowych palach wynurzających się z wód Oceanu, co przy
lądowaniu robi ogromne wrażenie.
Jeśli potrzebujecie coś
dokupić ze sprzętu turystycznego, np gaz do kuchenki, to odwiedźcie
sklep Decathlon w Funchal. Zachęcam także ze skorzystania z portalu
booking.com, by zarezerwować sobie przynajmniej pierwszy i ostatni
nocleg. Campingów jest niewiele, a można je znaleźć chyba tylko w
górach. My na 6 noclegów 3 razy spaliśmy w hostelach, a 3 razy na
dziko w namiotach. Jeżeli odpowiednio wcześnie zrobicie rezerwację,
to możecie spać dość tanio. Za pokój 3 osobowy płaciliśmy 35 i
60 Euro.
Zwiedzanie Madery najlepiej zacząć od Funchal,
stolicy wyspy. Jej nazwa pochodzi od: kopru, który obficie porasta
całą wyspę. Miasto zostało założone w 1421 r. przez
portugalskiego żeglarza Zarco, jednego z pierwszych odkrywców
wyspy.
W
sercu gwarnego śródmieścia stolicy pachnie tropikalnymi kwiatami,
znajduje się tutaj bowiem kwiatowa oaza – ogród miejski z wieloma
egzotycznymi roślinami. To idealne miejsce na krótki wypoczynek.
Przepięknie wyglądają tutaj drzewa „Jacaranda” ze swoimi
fioletowymi
kwiatami, które
kwitnąc wiosną upiększają miejski krajobraz stolicy. W maju
przypada Święto kwiatów, obwieszczające nadejście wiosny. Całe
miasto jest wtedy przyozdabiane kompozycjami kwiatowymi. Towarzyszy
temu wielobarwna „feta da flor”.
W centrum Funchal wznosi
się katedra pochodząca z 1514 roku. Duże wrażenia robią wnętrza
trzynawowej bazyliki – ołtarz główny i 8 ołtarzy bocznych oraz
okazały, kunsztownie rzeźbiony w drewnie sufit.
Miłośnikom
sztuki polecam odwiedzenie nieopodal Muzeum Sztuki Sakralnej. W XV
wieku kwitł na wyspie handel cukrem, który pozwolił maderskim
kupcom na zakup cennych flamandzkich dzieł sztuki. Dzieła te
później wspaniałomyślnie przekazali kościołowi, aby zapewnić
swym duszom zbawienie. A dziś dzieła te można oglądać właśnie
w Muzeum de Arte Sacra. Wśród malowideł znajdują się działa
mistrzów flamandzkich szkoły Rogera van der Weydena. Warto zwrócić
także uwagę na: „Uwielbienie” pędzla Machico, czy „Zdjęcie
z krzyża” - Davida. Na jednym z obrazów „Święta Anna i Św
Joachim” znajduje się polski król Władysław III, który dość
młodo, bo w wieku 20 lat zginął pod Warną podczas bitwy z
Turkami.
Opuszczając muzeum kierujemy się w stronę
wybrzeża. Po drodze możemy zatrzymać się na kawę w kawiarni Ritz
z 1905 roku, przyozdobioną wspaniałymi, błękitnymi kaflami
Azulejo.
Następnie mijamy XVI wieczny Pałac św Wawrzyńca,
przed którym stoi posąg kapitana Zarco, pierwszego gubernatora
Funchal.
Skręcamy w prawo i dochodzimy do głównej morskiej
promenady z portem i widokiem na Ocean.
Jest to jedno z ulubionych
miejsc mieszkańców wyspy, a także spacerujących turystów.
Idąc
w jedną stronę możemy dojść do Muzeum Cristano Ronaldo. To tutaj,
w biednej dzielnicy, w 1985 roku urodził się 3-krotny mistrz
świata. W muzeum oprócz figury woskowej gwiazdora, znajduje się
blisko 100 eksponatów powiązanych z tym znanym na cały świat
piłkarzem.
Natomiast kierując się w druga stornę podążymy w
kierunku Starego Miasta. To tutaj przed wiekami powstała pierwsza
osada na Maderze, a dziś stanowi najbarwniejszą część miasta z
tętniącym życiem targiem o poranku i popularną dzielnicą
rozrywki po zmroku. Można tutaj zjeść smaczną kolację, posłuchać
muzyki na żywo, czy też podegustować lokalne trunki. Stąd też
możemy wjechać kolejką linową na wzgórze Monte.
Z Maderą
wiążą się jeszcze dwie charakterystyczne rzeczy: Azulejos –
czyli błękitne ceramiczne kafelki, o których już wspomniałem
przy kawiarni Ritz, a które można dostrzec niemal w każdym
architektonicznym detalu na wyspie oraz słodkie wino Madera, które
powstało z domieszki brandy do wina, po to by mogło towarzyszyć
holenderskim żeglarzom w drodze do Indii, bez ryzyka zepsucia i
utraty smaku.
Winiarnię Sao Francisco można zwiedzać w
budynkach klasztoru Franciszkanów pochodzącego z XVI wieku. W XIX
wieku zakupiła je rodzina Blandy i założyła w nich
przedsiębiorstwo winne.
Po
degustacji udajemy się na spoczynek, a kolejnego dnia wyruszamy na
wycieczkę za miasto i rozpoczynamy objazd wyspy. Pierwszym punktem
jest Ogród Botaniczny – Jardim Botanico.
Na 35 tys. m²
zgromadzono tu roślinność niemal z całego świata, najwięcej z
obszarów podzwrotnikowych i tropikalnych.
W Jardim Botânico są
kaktus i sukulenty o zadziwiających kształtach. W ogrodzie z
uprawami rosną rośliny, z których robi się oliwę, barwniki czy
lekarstwa. W ogrodzie warto też zobaczyć strzyżone krzewy o
ciekawych kształtach. Innymi unikatowymi roślinami, które często
występują na Maderze, są paprocie drzewiaste, kwitnące na
pomarańczowo drzewa tulipanowca, różne gatunki storczyków,
wielobarwne hortensje, liczne lilie i fiołki. Symbolem wyspy jest
jednak „strelicja królewska”, zwana potocznie rajskim ptakiem,
którą można tu spotkać dosłownie na każdym kroku.
Jedną
z głównych atrakcji
Funchal jest kolejka linowa
(Teleférico do Funchal) prowadząca z dolnej części miasta do
położonej na górskim zboczu dzielnicy Monte. Pokonanie
trzykilometrowej trasy zajmuje ok. 20 minut. Drogę powrotną można
znowu pokonać kolejką, zjechać autobusem, zejść pieszo albo
skorzystać z... sanek! Ale o tym za chwilę.
Wznosząc się na
wzgórze, już z oddali dostrzegamy piękną barokową fasadę
kościoła w Monte. Każdego roku 15 sierpnia wielu mieszkańców
przybywa tu z pielgrzymką do Matki Bożej. Pielgrzymi udają się
także do grobu ostatniego cesarza Karola I, który w 1922 roku zmarł
na wygnaniu. W 2004 r został ogłoszony świętym przez polskiego
papieża JPII.
Poniżej schodów prowadzących do kościoła,
znajduje się przystanek, z którego rozpoczyna się przejażdżką
wiklinowymi saniami. W połowie XIX wieku mieszkańcy Monte zaczęli
korzystać ze specjalnych wiklinowych sanek o drewnianych płozach,
które prowadzone przez „woźnicę” szybko ześlizgiwały się w
dół stromych, wyłożonych kamiennym brukiem ulic. Dzisiaj ten
system transportu to już oczywiście historia, ale atrakcja cieszy
się dużym powodzeniem wśród turystów. Koszt przejażdżki to 30
euro za 2 osoby.
Główną jednak atrakcją na wzgórzu Monte
jest niezwykły pałac z tropikalnym Ogrodem - Monte Palce. Kompleks
wzniósł angielski konsul pod koniec XVIII wieku, następnie mieścił
się tu hotel, a w 1987 roku posiadłość nabył José Berardo,
który dorobił się majątku na złocie z południowoafrykańskich
kopalni. Na jego polecenie zasadzono lokalne gatunki drzew oraz
egzotyczne rośliny tropikalne, utworzono jeziorka i fontanny,
zbudowano groty i inne cudeńka. Powstał wspaniały, przypominający
puszczę krajobraz pełen niespodzianek. Wstęp do obiektu 12 EURO, w
tym symboliczna degustacja wina Madera.
A my kierujemy się
nad Zimny Potok (Ribeiro frio), miejsca słynącego z hodowli
pstrągów, parku przyrodniczego z drzewami laurowymi i lewadą
prowadzącą do punktu widokowego, zwanego – balkonem.
Lewady
stanowią jedną z głównych atrakcji Madery. Służą głównie do
transportowania wody deszczowej z północy na południe wyspy. Jest
to niezwykłe osiągnięcie inżynierii XVI wieku, które za pomocą
systemu śluz i kanałów pozwala rolnikom nawadniać ich pola.
Wzdłuż lewad często prowadzą szlaki turystyczne. Ten którym
podążamy prowadzi do popularnych „balkonów”. Po drodze
podziwiamy piękno przyrody i nasłuchujemy odgłosów ptaków, które
są tak oswojone z człowiekiem, że śmiało siadają na
rękach.
Szlak jest dobrze oznakowany i zajmuje w dwie strony
około godziny. Zwieńczeniem trasy jest wyjście na „balkon” –
taras widokowy. Widać z niego najwyższe szczyty Madery – Pico
Ruivo czy Pico do Arieiro. W dole natomiast rozciąga się dolina
Faial.
Postanowiliśy spróbować wejść na szczyty, które rozciągały się na horyzoncie.
Na trzeci co do wysokości szczyt Madery Pico Arie-iro
1818 m n.p.m można dostać się łatwo samochodem. Jest tutaj
charakterystyczna kula, skrywająca wewnątrz zapewne stację
radarową.
Już stąd można podziwiać wspaniałe widoki z piękną
grą kolorów, typową dla krajobrazów powulkanicznych. Czerwone
pola lawowe i pokłady żużlu wyglądają, jakby dopiero wypłynęły
z wnętrza Ziemi. Ceglastą powierzchnię porastają trawy, a skały
mają niewiarygodnie kontrastujące ze sobą kolory - połyskujące
pomarańcze, miedziane zielenie, brązy i czerwienie. Na zachodzie,
głęboko znajduje się Dolina Zakonnic. Samej wioski nie widać, ale
w oddali można dostrzec majaczące tarasowe zbocza. W kierunku
północnym wznoszą się poprzecinane szczelinami szczyty Pico das
Torres drugi pod względem wysokości i Pico Ruivo - najwyższa góra
na wyspie licząca 1861 m n.p.m. Trzy szczyty łączy ze sobą szlak
pieszy.
Jest on bardzo dobrze oznakowany i zabezpieczony
poręczówkami, schodami i drabinkami, a wędrówkę urozmaicają
wydrążone w skale tunele. Naliczyłem ich 5. Zatem weźcie ze sobą
czołówkę i stąpajcie ostrożnie, bo o guza nietrudno, a podłoże
jest wodniste i gliniaste. Pomimo dobrze zabezpieczonych stromych
zboczy i przepaści, trasa wcale nie jest taka łatwa i może zająć
2-3 godziny w jedną stronę. Jej długość to ok 7 km, Łącznie w
2 str 1000m w górę i 800m w dół. W przewodniku znalazłem
informację, że wycieczka polecana jest tylko doświadczonym
turystom. Ale uważam, że każdy z dobrą kondycja poradzi sobie na
pewno.
Na drodze jest wiele punktów widokowych, oswojonych
zwierzątek, które nie reagują na człowieka i piękna dzikiej
przyrody. Mijając charakterystyczne białe drzewa dochodzimy do
schroniska - gospody z 1939 roku. Można tu zakupić przekąski i
napoje. Stąd już wyruszamy na ostatnie podejście wśród
czerwonych wapiennych tufów, od których własnie wywodzi się nazwa
wzniesienia Pico Ruivo, czyli rudy szczyt, mierzący 1861 m n.p.m.
Wspinaczka do platformy widokowej na wierzchołku góry wymaga
wysiłku, ale spektakularne widoki wynagradzają trud.
Słońce
niestety skryło się już za chmurami i na szczycie panował chłód,
ale satysfakcja i radość była wielka. Pozostało jeszcze zbiec w
dół i przed zmierzchem znaleźć platformę na namiot. Na szczęście
przy drodze było kilka miejsc ze stolikami, nadających się
świetnie do wieczornego posiłku i rozbicia obozu.
Rankiem
następnego dnia jedziemy dość wąską drogą w kierunku Doliny
Zakonnic. ( z port. Cuhal das Freiras) - co dosłownie znaczy stajnia
zakonnic. Okolica zaliczana jest do najpiękniejszych krajobrazów na
wyspie. Dolina swą nazwę zawdzięcza zakonnicom z klasztoru św.
Klary, które w 1566 roku podczas inwazji francuskich korsarzy
uciekły z Funchal w te okolice i ukrywały się w stodołach.
Przez
długi czas do miejscowości można było dostać się jedynie pieszo
przez góry. Obecnie nowoczesny tunel zastąpił kilometry górskiej
wędrówki. Na zboczach wioski rozpościerają się niewiarygodnie
piękne krajobrazy. Obok uprawy zbóż, winorośli i owoców - a
przede wszystkim kasztanów jadalnych - dużą rolę odgrywa tutaj
turystyka. Z wioski można udać się szlakiem do popularnego punktu
widokowego Eira do Serrado. Szlak wiedzie od kościółka. Ale tuż
obok jest przyjemna kawiarnia i jadłodajnia z dość przystępnymi
cenami. Warto się posilić przed wyprawą w górę. Po około
godzinnej wędrówce osiągamy punkt widokowy na wys ok 1100
mnpm.
Stąd roztacza się piękna górska panorama.
Trudno
uwierzyć, że tę imponująca dolinę utworzyła na przestrzeni
tysiącleci mała rzeczka. Z biegiem czasu wypłukiwała miękki tuf,
pozostawiając twarde skały bazaltowe. Dziś zupełnie niepozorna
płynie sobie dnem doliny.
A my kierujemy się autem w dół,
w stronę wybrzeża. Jadąc na zachód docieramy do klifu Cabo Girao,
jednego z najlepszych punktów widokowych na całej Maderze, który
wznosi się na wysokość 589 m n.p.m. Jest to drugi na świecie, co
do wysokości, stromy klif. Dodatkową atrakcją jest szklana podłoga
tarasu. Nie polecam jednak osobom z lękiem wysokości.
Kolejnym
punktem na trasie jest miejscowość Ponta do Sol (czyli słoneczny
punkt). Kiedyś miejsce to słynęło z uprawy trzciny cukrowej, a
dziś głównie uprawia się tutaj banany.
Znajduje się tutaj
urokliwy mostek łączacy niewielką wysepkę z lądem. To bardzo
popularne miejsce do relaksu i kąpieli, gdzie młodzi śmiałkowie
popisują się przed dziewczynami skokami do wody ze skał. Jednak
wyjście na brzeg wcale nie jest takie łatwe. Trzeba wyczuć
odpowiedni moment między przypływem, a odpływem i szybko
zareagować, by wyjść na powierzchnię.
Dalej, kierując się
na zachód, docieramy do najdalej wysuniętego w morze punktu Ponta
do Pargo
z latarnią morską. W okolicy znajdujemy nocleg w
lokalnej hacjendzie, gdzie za 60 euro dostajemy klimatyczny 3 osobowy
pokoik z widokiem na kościół i plac zabaw.
Nastęnego dnia
zwiedzamy już Północne wybrzeże Madery. Mijamy strome klify,
huczące wodospady, tarasowe winnice i skalne wyspy. Napotykamy wiele
małych, urokliwych miasteczek, jak Santana, Faial, czy Porta da
Cruz, ale Porto Monis zdecydowanie się wyróżnia spośród nich.
Miejscowość, możemy dostrzec już z drogi u góry, zatrzymujac
się przy punkcie widokowym Santa Porto Monis, a następnie zjechać
serpentynami w jego głąb.
Miejsce to zawdzięcza swą nazwę
portugalskiemu arystokracie Francisco Monis, który osiedlił się tu
w 1533 roku. Dziś jest to jedno z najpopularniejszych kąpielisk
Madery, gdzie pomiędzy skalnymi klifami i potężnymi kipielami
Atlantyku, znajduje sie kilka naturalnych basenów wodnych, sprytnie
połączonych betonowymi kanałami i mostkami. W ten sposób
utworzono na pół naturalne, a na pół szuczne kąpieliska.
Atrakcją są tutaj także wystawy w Centrum Nauka oraz niewielkie
Akwarium, które mieści się w zrekonstruowanej twierdzy. Niestety
obiekty te podczas naszej wizyty były zamknięte.
I znów
odbijamy odbijamy z naszej trasy na chwilę w głąb wyspy, kierujac
się w strone płaskowyżu Paúl da Serra. Płaskowyż ten rozciąga
się na powierzchni ok 100 km2 i odgrywa ważną rolę w zaopatrzeniu
wyspy w wodę. Jego porowate skały nasiąkają podczas deszczu wodą,
która płynie stąd potokami i niezliczonymi lewadami w dół dolin.
Na płaskowyżu znajduje się także wiele wiatraków, co
spowodowało u moich kolegów dziwne zawirwanie energii.
Wprawieni
w dobry nastrój ruszamy dalej, znów w góry. Docieramy na parking,
na wysokości 1600 m, gdzie pozwolono nam zupełnie za darmo rozbić
namioty, tuż obok przy schronisku. I wszystko było pięknie do
momentu, kiedy słońce nie zaszło słońce. Wtedy temperatura
spadła dość nisko i gdyby nie puchowe śpiwory to zapewne
ratowalibyśy sie ucieczką w doliny. Ale za to widoki mieliśmy
piękne.
Po
chłodnej, ale jakże urokliwej nocy pośród górskich pejzaży,
zjeżdzamy znów w stronę wybrzeża, kierując się na wschód. Cała
Madera oferuje nam niezwykłą różnorodność krajobrazów oraz
dzikie, nienaruszone piękno natury. Wystarczy nieco zboczyć z
głównej trasy, by zaraz odnaleźć jakieś urokliwe miejsce. Na
całej wyspie jest mnóstwo punktów widokowych, a także urokliwych
kafejek, gdzie można się zatrzymać i podziwiac widoki.
Jednym
z takich miejsc, jest niewielkie miasteczko - Santana. Zachowały się
tutaj małe, kryte strzechami domki, przypominające te z bajek o
Asteriksie i Obeliksie.
Wznieśli je w XV wieku pierwsi osadnicy.
Dawniej na północnym wybrzeżu mieszkały w nich całe rodziny.
Warto pospacerować po okolicy, zakupić na targu lokalne owoce i
warzywa.
Kilka km dalej od Santany znajduje się kolejne urokliwe
miasteczko Faial, które leży u stóp wulkanicznej "Orlej
skały", wyrastajacej z morza na wys ponad 500 m. Skale można
się przyglądnąć z bliska o ile tak ekstremalna przygoda, jak
przelot parolotnią jest dla Was atrakcją. Ale zapewne można także
nie odrywając stóp od ziemi znaleźć tutaj kilka tras
trekkingowych. Wzdłuż wybrzeża znajdują się liczne restauracje
serwujące owoce morza, egzotyczne rośliny i ciekawe
rzeźby.
Odbijając znów nieco w głąb wyspy, wznosząc się
w górę wąskimi serpentynami docieramy do Zielonej Doliny i
najpopularniejszej maderskiej Lewady - Caldeiro Verdże. Lewada ta
prowadzi do Zielonego Kotła skąd wodospad zasila w wodę całe dno
doliny.
Samochód można zostawić na płatnym parking i dalej już
iść pieszo ścieżką obok pięknej leśniczówki. Mijając ją
przekraczamy strumyk i kierujemy się na prawo, na szlak o nazwie
PR9. Ma on długość 6,5 km w jedną stronę, czyli 13km w obie, co
może zająć nawet kilka godzin. Zwłaszcza, jak przed nami wysypie
się z autobusu tłum turystów. Idąc z dziećmi, na pewno musimy
być ostrożni, ponieważ niektóre odcinki szlaku są trudno
dostępne, a na trasie znajdują się 3 tunele - pamiętajcie o
latarkach.
Na początku droga jest szeroka i prowadzi wzdłuż
wawrzynów, dębów i cyprysów, a potem już staje się znacznie
węższa i zamienia w ścieżkę. Z prawej stony znajdują się
często przepaście, ale na szczęście są one zabezpiecozne
poręczami z lin. Po drodze mijamy liczne koryta potoków, kotły
skalne, podziwiamy widoki na wąwozy i wspaniałe wodospady. Po
jakiejś godzinie wędrówki docieramy do Wodospadu Cascata, któy
wyznacza nam mniej więcej połowę trasy. Drugi etap jest znacznie
trudniejszy: czekają nas 3 długie tunele i bardzo wąska ścieżka.
Zatem jeśli nie czujecie się na siłach, jest to dobry moment aby
zawrócić. Choć możecie tego żałować. Tak, czy inaczej,
wycieczka przez zielone serce wyspy będzie na pewno dla Was
niezapomnianą przygodą.
Cudowna okolica, zalesiony krajobraz, w
którym idealnie komponują się stare lasy wawrzynowe i wrzosowiska,
przepiękna roślinność z wawrzynami i lasami pierwotnymi, które
zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego
i Przyrodniczego UNESCO.
A my udajemy się na wschód, do
najdalej wysuniętego punktu wyspy i w moim rankingu najpiękniejszego
miejsca Madery – do Przylądka św. Wawrzyńca, po portugalsku
Ponta do São Lourenço. I choć na wycieczkę wybraliśmy sobie
niedzielę i towarzyszyło nam wielu turystów, to i tak widoki na
urwiste klify i cała trasa były zachwycające.
Od Parkingu do
oazy dzieli nas jakieś 4 km pieszej wędrówki szlakiem PR8 w
spiekocie słońca. Jak widzicie na mapie trasa ma kilka punktów
przewyższenia. Ogólnie nie jest trudna, choć wymaga pewnej
kondycji. Po drodze mijamy ostre, strome klify w rudobrązowym
kolorze.
Przylądek ma pochodzenie wulkaniczne i zbudowany jest
ze skał bazaltowych, jednak można tu także napotkać fragmenty
skał osadowych, takich jak wapień. Gdzieniegdzie u stóp klifów
znajdują się niewielkie, czarne, kamieniste plaże. Przylądek
świętego Wawrzyńca porasta sto trzydzieści gatunków roślin, w
tym wiele endemitów, występujących wyłącznie na Maderze. Żyje
tu także sporo ptaków.
Po godzinnej wędrówce docieramy do
niewielkiej oazy otoczonej palmami. Jest to Casa do Sardinha, czyli
Dom Sardynki, w którym mieści się siedziba strażników rezerwatu
przyrody. Można tutaj także odpocząć, posilić się, a także
polatać dronem.
Z oazy można jeszcze się wspiąć na pobliski
klif, by podziwiać widok na najdalej wysunięta część wyspy.
Madera, nie jest małą wyspą. Aby ją obejść
potrzebowalibyśmy dużo czasu, ale jeśli mamy tydzień urlopu, to
doskonale sprawdzi się wypożyczony tutaj samochód. Warto objechać
wyspę dookoła, każda jej część ma coś innego do zaoferowania.
Koniecznie trzeba poświęcić jeden dzień na Funchal i okolice, a
także kilka na aktywny wypoczynek w górach. Zapewniam, że każdego
dnia odkryjecie coś ekscytującego.
I na koniec kilka
praktycznych porad
Madera nazywana jest wyspą wiecznej wiosny, ponieważ temperatura oscyluje tutaj w granicach 17-23 stopni, niezależnie od pory roku. Zatem możemy zabrać lżejszą odzież, ale pamiętajmy, że w wyższych partiach wyspy, szczególnie na szlakach turystycznych, może być chłodniej i wietrzniej.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo Madera jest uznawana za bezpieczne miejsce. Standardowo jednak uważajcie na kieszonkowców i nie zostawiajcie kuszących przedmiotów na widoku w zaparkowanych samochodach.
Wyspę najlepiej zwiedzac samochodem. Sieć dróg jest dobrze rozwinięta i do głównych atrakcji można bardzo łatwo dojechać, choć często krętymi górskimi drogami.
Koniecznie spróbujcie lokalnych potraw i wina madera.
Płatność kartą nie stanowi tutaj problemu.
Internet w roamingu działa bez zarzutu, a gniazdka elektryczne są takie same jak w Polsce.
Lot z Krakowa do Funchal (z przesiadką w Londynie) to koszt ok 500-600 zł jeśli kupicie go odpowienio wcześniej.
Wynajem samochodu i paliwo wyniosło nas ok 1800 zł na 6 dni - dzieląc na 3 uczestników wyszło po 600 zł na osobę.
Ceny na Maderze są zbliżone do Polskich.
większość atrakcji turystycznych – trasy spacerowe, lewady, szczyty, klify (nawet Cabo Girao) można zwiedzać za darmo – wstęp jest bezpłatny
warto zabrać na Maderę buty trekkingowe i kurtkę przeciw wiatrową i przeciwdeszczową o ile planujecie aktywnie spędzać czas w górach, na klifach, czy spacerować po lewadach
Przed wyjazdem warto wykupić ubezpieczenie podróżne
Jeśłi macie ochotę zobaczyć relację video, to zapraszam na kanał na YT: ZaHoryzontDomu
https://www.youtube.com/watch?v=6GvhyqNsYP8&t=1s
Komentarze
Prześlij komentarz