MADERA - wyspa wiecznej wiosny


To będzie opowieść o wyspie - wiecznej wiosny. Wyspie pełnej egzotycznej przyrody, pięknych widoków z wysokich klifów na bezmiar oceanu, kameralnych miasteczek, górskich wędrówek i niezliczonych zabytków. Zapraszam na 6 dniową podróż dookoła Madery.


Madera to jedna z portugalskich wysp na Oceanie Atlantyckim. Jest częścią Archipelagu, na który składa się kilka wysp: największa to oczywiście Madera, następna to Porto Santo, a kolejne to niezamieszkałe wyspy Desertas.

Madera nazywana jest wyspą wiecznej wiosny, ze względu na bogatą roślinność i swój łagodny klimat. Zimą, temperatury rzadko spadają poniżej 20 st. Celsjusza a latem wahają się w granicach 25 stopni w cieniu. Przyjazny klimat i optymalne temperatury sprawiają, że jest to idealne miejsce do wypoczynku właściwie przez cały rok. Na wyspie praktycznie nie ma przestępczości, dzięki czemu miejsce to jest uznawana za jedno z najbezpieczniejszych miejsc na świecie!

Na Maderę można dolecieć dość tanio liniami Ryanair lub Wizzar, z przesiadką w Anglii. (pamiętajcie o paszporcie) Koszt biletu w 2 strony to ok 500-600 zł, jeśli go odpowiednio wcześnie kupicie. Na miejscu najlepiej wynająć samochód i nim podróżować. Ale ostrzegam przed dużymi przewyższeniami i wąskimi uliczkami. Raczej powinni za kółkiem siadać doświadczeni kierowcy.
I choć drogi są bardzo dobrej jakości, to podjazdy mogą mrozić krew w żyłach. Pamiętam kilka miejsc, gdzie podjazdy były prawie pionowe, uliczki wąskie i dwukierunkowe. Ledwie na jedynce wpełzaliśmy na górę, modląc się by nikt nie jechał z naprzeciwka. Poza miastem drogi są szersze,
a przejazdy prowadzą przez wydrążone tunele, co znacznie ułatwia zwiedzanie. Myślę, że w 5-6 dni, w dobrym tempie, można objechać całą wyspę, zaliczając wszystkie atrakcje, a przy okazji odbyć kilka ciekawych trekingów z wejściem na najwyższy szczyt wyspy włącznie. Przypomnę, że Madera to jeden z najwyższych wulkanów na świecie. Sama wyspa to tylko niewielka część formacji wulkanicznej, większość znajduje się pod wodami Oceanu Atlantyckiego.

A więc lądujemy na lotnisku Funchal, choć tak naprawdę jest to miejscowość Santa Cruz, leżąca nieopodal Funchal. Kiedyś było to jedno z najniebezpieczniejszych lotnisk świata. Ale po katastrofach lotniczych w latach siedemdziesiątych pas startowy został znacznie wydłużony i dziś jego koniec zawieszony jest na ogromnych betonowych palach wynurzających się z wód Oceanu, co przy lądowaniu robi ogromne wrażenie.

Jeśli potrzebujecie coś dokupić ze sprzętu turystycznego, np gaz do kuchenki, to odwiedźcie sklep Decathlon w Funchal. Zachęcam także ze skorzystania z portalu booking.com, by zarezerwować sobie przynajmniej pierwszy i ostatni nocleg. Campingów jest niewiele, a można je znaleźć chyba tylko w górach. My na 6 noclegów 3 razy spaliśmy w hostelach, a 3 razy na dziko w namiotach. Jeżeli odpowiednio wcześnie zrobicie rezerwację, to możecie spać dość tanio. Za pokój 3 osobowy płaciliśmy 35 i 60 Euro.

Zwiedzanie Madery najlepiej zacząć od Funchal, stolicy wyspy. Jej nazwa pochodzi od: kopru, który obficie porasta całą wyspę. Miasto zostało założone w 1421 r. przez portugalskiego żeglarza Zarco, jednego z pierwszych odkrywców wyspy.

W sercu gwarnego śródmieścia stolicy pachnie tropikalnymi kwiatami, znajduje się tutaj bowiem kwiatowa oaza – ogród miejski z wieloma egzotycznymi roślinami. To idealne miejsce na krótki wypoczynek. Przepięknie wyglądają tutaj drzewa „Jacaranda” ze swoimi fioletowymi kwiatami, które kwitnąc wiosną upiększają miejski krajobraz stolicy. W maju przypada Święto kwiatów, obwieszczające nadejście wiosny. Całe miasto jest wtedy przyozdabiane kompozycjami kwiatowymi. Towarzyszy temu wielobarwna „feta da flor”.

W centrum Funchal wznosi się katedra pochodząca z 1514 roku. Duże wrażenia robią wnętrza trzynawowej bazyliki – ołtarz główny i 8 ołtarzy bocznych oraz okazały, kunsztownie rzeźbiony w drewnie sufit.
Miłośnikom sztuki polecam odwiedzenie nieopodal Muzeum Sztuki Sakralnej. W XV wieku kwitł na wyspie handel cukrem, który pozwolił maderskim kupcom na zakup cennych flamandzkich dzieł sztuki. Dzieła te później wspaniałomyślnie przekazali kościołowi, aby zapewnić swym duszom zbawienie. A dziś dzieła te można oglądać właśnie w Muzeum de Arte Sacra. Wśród malowideł znajdują się działa mistrzów flamandzkich szkoły Rogera van der Weydena. Warto zwrócić także uwagę na: „Uwielbienie” pędzla Machico, czy „Zdjęcie z krzyża” - Davida. Na jednym z obrazów „Święta Anna i Św Joachim” znajduje się polski król Władysław III, który dość młodo, bo w wieku 20 lat zginął pod Warną podczas bitwy z Turkami.

Opuszczając muzeum kierujemy się w stronę wybrzeża. Po drodze możemy zatrzymać się na kawę w kawiarni Ritz z 1905 roku, przyozdobioną wspaniałymi, błękitnymi kaflami Azulejo.
Następnie mijamy XVI wieczny Pałac św Wawrzyńca, przed którym stoi posąg kapitana Zarco, pierwszego gubernatora Funchal.
Skręcamy w prawo i dochodzimy do głównej morskiej promenady z portem i widokiem na Ocean.
Jest to jedno z ulubionych miejsc mieszkańców wyspy, a także spacerujących turystów.
Idąc w jedną stronę możemy dojść do Muzeum Cristano Ronaldo. To tutaj, w biednej dzielnicy, w 1985 roku urodził się 3-krotny mistrz świata. W muzeum oprócz figury woskowej gwiazdora, znajduje się blisko 100 eksponatów powiązanych z tym znanym na cały świat piłkarzem.
Natomiast kierując się w druga stornę podążymy w kierunku Starego Miasta. To tutaj przed wiekami powstała pierwsza osada na Maderze, a dziś stanowi najbarwniejszą część miasta z tętniącym życiem targiem o poranku i popularną dzielnicą rozrywki po zmroku. Można tutaj zjeść smaczną kolację, posłuchać muzyki na żywo, czy też podegustować lokalne trunki. Stąd też możemy wjechać kolejką linową na wzgórze Monte.

Z Maderą wiążą się jeszcze dwie charakterystyczne rzeczy: Azulejos – czyli błękitne ceramiczne kafelki, o których już wspomniałem przy kawiarni Ritz, a które można dostrzec niemal w każdym architektonicznym detalu na wyspie oraz słodkie wino Madera, które powstało z domieszki brandy do wina, po to by mogło towarzyszyć holenderskim żeglarzom w drodze do Indii, bez ryzyka zepsucia i utraty smaku.
Winiarnię Sao Francisco można zwiedzać w budynkach klasztoru Franciszkanów pochodzącego z XVI wieku. W XIX wieku zakupiła je rodzina Blandy i założyła w nich przedsiębiorstwo winne.

Po degustacji udajemy się na spoczynek, a kolejnego dnia wyruszamy na wycieczkę za miasto i rozpoczynamy objazd wyspy. Pierwszym punktem jest Ogród Botaniczny – Jardim Botanico.
Na 35 tys. m² zgromadzono tu roślinność niemal z całego świata, najwięcej z obszarów podzwrotnikowych i tropikalnych.
W Jardim Botânico są kaktus i sukulenty o zadziwiających kształtach. W ogrodzie z uprawami rosną rośliny, z których robi się oliwę, barwniki czy lekarstwa. W ogrodzie warto też zobaczyć strzyżone krzewy o ciekawych kształtach. Innymi unikatowymi roślinami, które często występują na Maderze, są paprocie drzewiaste, kwitnące na pomarańczowo drzewa tulipanowca, różne gatunki storczyków, wielobarwne hortensje, liczne lilie i fiołki. Symbolem wyspy jest jednak „strelicja królewska”, zwana potocznie rajskim ptakiem, którą można tu spotkać dosłownie na każdym kroku.

Jedną z głównych
atrakcji Funchal jest kolejka linowa (Teleférico do Funchal) prowadząca z dolnej części miasta do położonej na górskim zboczu dzielnicy Monte. Pokonanie trzykilometrowej trasy zajmuje ok. 20 minut. Drogę powrotną można znowu pokonać kolejką, zjechać autobusem, zejść pieszo albo skorzystać z... sanek! Ale o tym za chwilę.
Wznosząc się na wzgórze, już z oddali dostrzegamy piękną barokową fasadę kościoła w Monte. Każdego roku 15 sierpnia wielu mieszkańców przybywa tu z pielgrzymką do Matki Bożej. Pielgrzymi udają się także do grobu ostatniego cesarza Karola I, który w 1922 roku zmarł na wygnaniu. W 2004 r został ogłoszony świętym przez polskiego papieża JPII.

Poniżej schodów prowadzących do kościoła, znajduje się przystanek, z którego rozpoczyna się przejażdżką wiklinowymi saniami. W połowie XIX wieku mieszkańcy Monte zaczęli korzystać ze specjalnych wiklinowych sanek o drewnianych płozach, które prowadzone przez „woźnicę” szybko ześlizgiwały się w dół stromych, wyłożonych kamiennym brukiem ulic. Dzisiaj ten system transportu to już oczywiście historia, ale atrakcja cieszy się dużym powodzeniem wśród turystów. Koszt przejażdżki to 30 euro za 2 osoby.

Główną jednak atrakcją na wzgórzu Monte jest niezwykły pałac z tropikalnym Ogrodem - Monte Palce. Kompleks wzniósł angielski konsul pod koniec XVIII wieku, następnie mieścił się tu hotel, a w 1987 roku posiadłość nabył José Berardo, który dorobił się majątku na złocie z południowoafrykańskich kopalni. Na jego polecenie zasadzono lokalne gatunki drzew oraz egzotyczne rośliny tropikalne, utworzono jeziorka i fontanny, zbudowano groty i inne cudeńka. Powstał wspaniały, przypominający puszczę krajobraz pełen niespodzianek. Wstęp do obiektu 12 EURO, w tym symboliczna degustacja wina Madera.

A my kierujemy się nad Zimny Potok (Ribeiro frio), miejsca słynącego z hodowli pstrągów, parku przyrodniczego z drzewami laurowymi i lewadą prowadzącą do punktu widokowego, zwanego – balkonem.
Lewady stanowią jedną z głównych atrakcji Madery. Służą głównie do transportowania wody deszczowej z północy na południe wyspy. Jest to niezwykłe osiągnięcie inżynierii XVI wieku, które za pomocą systemu śluz i kanałów pozwala rolnikom nawadniać ich pola. Wzdłuż lewad często prowadzą szlaki turystyczne. Ten którym podążamy prowadzi do popularnych „balkonów”. Po drodze podziwiamy piękno przyrody i nasłuchujemy odgłosów ptaków, które są tak oswojone z człowiekiem, że śmiało siadają na rękach.
Szlak jest dobrze oznakowany i zajmuje w dwie strony około godziny. Zwieńczeniem trasy jest wyjście na „balkon” – taras widokowy. Widać z niego najwyższe szczyty Madery – Pico Ruivo czy Pico do Arieiro. W dole natomiast rozciąga się dolina Faial.

Postanowiliśy spróbować wejść na szczyty, które rozciągały się na horyzoncie.
Na trzeci co do wysokości szczyt Madery Pico Arie-iro 1818 m n.p.m można dostać się łatwo samochodem. Jest tutaj charakterystyczna kula, skrywająca wewnątrz zapewne stację radarową.
Już stąd można podziwiać wspaniałe widoki z piękną grą kolorów, typową dla krajobrazów powulkanicznych. Czerwone pola lawowe i pokłady żużlu wyglądają, jakby dopiero wypłynęły z wnętrza Ziemi. Ceglastą powierzchnię porastają trawy, a skały mają niewiarygodnie kontrastujące ze sobą kolory - połyskujące pomarańcze, miedziane zielenie, brązy i czerwienie. Na zachodzie, głęboko znajduje się Dolina Zakonnic. Samej wioski nie widać, ale w oddali można dostrzec majaczące tarasowe zbocza. W kierunku północnym wznoszą się poprzecinane szczelinami szczyty Pico das Torres drugi pod względem wysokości i Pico Ruivo - najwyższa góra na wyspie licząca 1861 m n.p.m. Trzy szczyty łączy ze sobą szlak pieszy.
Jest on bardzo dobrze oznakowany i zabezpieczony poręczówkami, schodami i drabinkami, a wędrówkę urozmaicają wydrążone w skale tunele. Naliczyłem ich 5. Zatem weźcie ze sobą czołówkę i stąpajcie ostrożnie, bo o guza nietrudno, a podłoże jest wodniste i gliniaste. Pomimo dobrze zabezpieczonych stromych zboczy i przepaści, trasa wcale nie jest taka łatwa i może zająć 2-3 godziny w jedną stronę. Jej długość to ok 7 km, Łącznie w 2 str 1000m w górę i 800m w dół. W przewodniku znalazłem informację, że wycieczka polecana jest tylko doświadczonym turystom. Ale uważam, że każdy z dobrą kondycja poradzi sobie na pewno.
Na drodze jest wiele punktów widokowych, oswojonych zwierzątek, które nie reagują na człowieka i piękna dzikiej przyrody. Mijając charakterystyczne białe drzewa dochodzimy do schroniska - gospody z 1939 roku. Można tu zakupić przekąski i napoje. Stąd już wyruszamy na ostatnie podejście wśród czerwonych wapiennych tufów, od których własnie wywodzi się nazwa wzniesienia Pico Ruivo, czyli rudy szczyt, mierzący 1861 m n.p.m. Wspinaczka do platformy widokowej na wierzchołku góry wymaga wysiłku, ale spektakularne widoki wynagradzają trud.
Słońce niestety skryło się już za chmurami i na szczycie panował chłód, ale satysfakcja i radość była wielka. Pozostało jeszcze zbiec w dół i przed zmierzchem znaleźć platformę na namiot. Na szczęście przy drodze było kilka miejsc ze stolikami, nadających się świetnie do wieczornego posiłku i rozbicia obozu.

Rankiem następnego dnia jedziemy dość wąską drogą w kierunku Doliny Zakonnic. ( z port. Cuhal das Freiras) - co dosłownie znaczy stajnia zakonnic. Okolica zaliczana jest do najpiękniejszych krajobrazów na wyspie. Dolina swą nazwę zawdzięcza zakonnicom z klasztoru św. Klary, które w 1566 roku podczas inwazji francuskich korsarzy uciekły z Funchal w te okolice i ukrywały się w stodołach.
Przez długi czas do miejscowości można było dostać się jedynie pieszo przez góry. Obecnie nowoczesny tunel zastąpił kilometry górskiej wędrówki. Na zboczach wioski rozpościerają się niewiarygodnie piękne krajobrazy. Obok uprawy zbóż, winorośli i owoców - a przede wszystkim kasztanów jadalnych - dużą rolę odgrywa tutaj turystyka. Z wioski można udać się szlakiem do popularnego punktu widokowego Eira do Serrado. Szlak wiedzie od kościółka. Ale tuż obok jest przyjemna kawiarnia i jadłodajnia z dość przystępnymi cenami. Warto się posilić przed wyprawą w górę. Po około godzinnej wędrówce osiągamy punkt widokowy na wys ok 1100 mnpm.
Stąd roztacza się piękna górska panorama.
Trudno uwierzyć, że tę imponująca dolinę utworzyła na przestrzeni tysiącleci mała rzeczka. Z biegiem czasu wypłukiwała miękki tuf, pozostawiając twarde skały bazaltowe. Dziś zupełnie niepozorna płynie sobie dnem doliny.

A my kierujemy się autem w dół, w stronę wybrzeża. Jadąc na zachód docieramy do klifu Cabo Girao, jednego z najlepszych punktów widokowych na całej Maderze, który wznosi się na wysokość 589 m n.p.m. Jest to drugi na świecie, co do wysokości, stromy klif. Dodatkową atrakcją jest szklana podłoga tarasu. Nie polecam jednak osobom z lękiem wysokości.

Kolejnym punktem na trasie jest miejscowość Ponta do Sol (czyli słoneczny punkt). Kiedyś miejsce to słynęło z uprawy trzciny cukrowej, a dziś głównie uprawia się tutaj banany.
Znajduje się tutaj urokliwy mostek łączacy niewielką wysepkę z lądem. To bardzo popularne miejsce do relaksu i kąpieli, gdzie młodzi śmiałkowie popisują się przed dziewczynami skokami do wody ze skał. Jednak wyjście na brzeg wcale nie jest takie łatwe. Trzeba wyczuć odpowiedni moment między przypływem, a odpływem i szybko zareagować, by wyjść na powierzchnię.

Dalej, kierując się na zachód, docieramy do najdalej wysuniętego w morze punktu Ponta do Pargo
z latarnią morską. W okolicy znajdujemy nocleg w lokalnej hacjendzie, gdzie za 60 euro dostajemy klimatyczny 3 osobowy pokoik z widokiem na kościół i plac zabaw.

Nastęnego dnia zwiedzamy już Północne wybrzeże Madery. Mijamy strome klify, huczące wodospady, tarasowe winnice i skalne wyspy. Napotykamy wiele małych, urokliwych miasteczek, jak Santana, Faial, czy Porta da Cruz, ale Porto Monis zdecydowanie się wyróżnia spośród nich.
Miejscowość, możemy dostrzec już z drogi u góry, zatrzymujac się przy punkcie widokowym Santa Porto Monis, a następnie zjechać serpentynami w jego głąb.
Miejsce to zawdzięcza swą nazwę portugalskiemu arystokracie Francisco Monis, który osiedlił się tu w 1533 roku. Dziś jest to jedno z najpopularniejszych kąpielisk Madery, gdzie pomiędzy skalnymi klifami i potężnymi kipielami Atlantyku, znajduje sie kilka naturalnych basenów wodnych, sprytnie połączonych betonowymi kanałami i mostkami. W ten sposób utworzono na pół naturalne, a na pół szuczne kąpieliska. Atrakcją są tutaj także wystawy w Centrum Nauka oraz niewielkie Akwarium, które mieści się w zrekonstruowanej twierdzy. Niestety obiekty te podczas naszej wizyty były zamknięte.

I znów odbijamy odbijamy z naszej trasy na chwilę w głąb wyspy, kierujac się w strone płaskowyżu Paúl da Serra. Płaskowyż ten rozciąga się na powierzchni ok 100 km2 i odgrywa ważną rolę w zaopatrzeniu wyspy w wodę. Jego porowate skały nasiąkają podczas deszczu wodą, która płynie stąd potokami i niezliczonymi lewadami w dół dolin.
Na płaskowyżu znajduje się także wiele wiatraków, co spowodowało u moich kolegów dziwne zawirwanie energii.

Wprawieni w dobry nastrój ruszamy dalej, znów w góry. Docieramy na parking, na wysokości 1600 m, gdzie pozwolono nam zupełnie za darmo rozbić namioty, tuż obok przy schronisku. I wszystko było pięknie do momentu, kiedy słońce nie zaszło słońce. Wtedy temperatura spadła dość nisko i gdyby nie puchowe śpiwory to zapewne ratowalibyśy sie ucieczką w doliny. Ale za to widoki mieliśmy piękne.

 

Po chłodnej, ale jakże urokliwej nocy pośród górskich pejzaży, zjeżdzamy znów w stronę wybrzeża, kierując się na wschód. Cała Madera oferuje nam niezwykłą różnorodność krajobrazów oraz dzikie, nienaruszone piękno natury. Wystarczy nieco zboczyć z głównej trasy, by zaraz odnaleźć jakieś urokliwe miejsce. Na całej wyspie jest mnóstwo punktów widokowych, a także urokliwych kafejek, gdzie można się zatrzymać i podziwiac widoki.
Jednym z takich miejsc, jest niewielkie miasteczko - Santana. Zachowały się tutaj małe, kryte strzechami domki, przypominające te z bajek o Asteriksie i Obeliksie.
Wznieśli je w XV wieku pierwsi osadnicy. Dawniej na północnym wybrzeżu mieszkały w nich całe rodziny. Warto pospacerować po okolicy, zakupić na targu lokalne owoce i warzywa.
Kilka km dalej od Santany znajduje się kolejne urokliwe miasteczko Faial, które leży u stóp wulkanicznej "Orlej skały", wyrastajacej z morza na wys ponad 500 m. Skale można się przyglądnąć z bliska o ile tak ekstremalna przygoda, jak przelot parolotnią jest dla Was atrakcją. Ale zapewne można także nie odrywając stóp od ziemi znaleźć tutaj kilka tras trekkingowych. Wzdłuż wybrzeża znajdują się liczne restauracje serwujące owoce morza, egzotyczne rośliny i ciekawe rzeźby.

Odbijając znów nieco w głąb wyspy, wznosząc się w górę wąskimi serpentynami docieramy do Zielonej Doliny i najpopularniejszej maderskiej Lewady - Caldeiro Verdże. Lewada ta prowadzi do Zielonego Kotła skąd wodospad zasila w wodę całe dno doliny.
Samochód można zostawić na płatnym parking i dalej już iść pieszo ścieżką obok pięknej leśniczówki. Mijając ją przekraczamy strumyk i kierujemy się na prawo, na szlak o nazwie PR9. Ma on długość 6,5 km w jedną stronę, czyli 13km w obie, co może zająć nawet kilka godzin. Zwłaszcza, jak przed nami wysypie się z autobusu tłum turystów. Idąc z dziećmi, na pewno musimy być ostrożni, ponieważ niektóre odcinki szlaku są trudno dostępne, a na trasie znajdują się 3 tunele - pamiętajcie o latarkach.
Na początku droga jest szeroka i prowadzi wzdłuż wawrzynów, dębów i cyprysów, a potem już staje się znacznie węższa i zamienia w ścieżkę. Z prawej stony znajdują się często przepaście, ale na szczęście są one zabezpiecozne poręczami z lin. Po drodze mijamy liczne koryta potoków, kotły skalne, podziwiamy widoki na wąwozy i wspaniałe wodospady. Po jakiejś godzinie wędrówki docieramy do Wodospadu Cascata, któy wyznacza nam mniej więcej połowę trasy. Drugi etap jest znacznie trudniejszy: czekają nas 3 długie tunele i bardzo wąska ścieżka. Zatem jeśli nie czujecie się na siłach, jest to dobry moment aby zawrócić. Choć możecie tego żałować. Tak, czy inaczej, wycieczka przez zielone serce wyspy będzie na pewno dla Was niezapomnianą przygodą.
Cudowna okolica, zalesiony krajobraz, w którym idealnie komponują się stare lasy wawrzynowe i wrzosowiska, przepiękna roślinność z wawrzynami i lasami pierwotnymi, które zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.

A my udajemy się na wschód, do najdalej wysuniętego punktu wyspy i w moim rankingu najpiękniejszego miejsca Madery – do Przylądka św. Wawrzyńca, po portugalsku Ponta do São Lourenço. I choć na wycieczkę wybraliśmy sobie niedzielę i towarzyszyło nam wielu turystów, to i tak widoki na urwiste klify i cała trasa były zachwycające.
Od Parkingu do oazy dzieli nas jakieś 4 km pieszej wędrówki szlakiem PR8 w spiekocie słońca. Jak widzicie na mapie trasa ma kilka punktów przewyższenia. Ogólnie nie jest trudna, choć wymaga pewnej kondycji. Po drodze mijamy ostre, strome klify w rudobrązowym kolorze.
Przylądek ma pochodzenie wulkaniczne i zbudowany jest ze skał bazaltowych, jednak można tu także napotkać fragmenty skał osadowych, takich jak wapień. Gdzieniegdzie u stóp klifów znajdują się niewielkie, czarne, kamieniste plaże. Przylądek świętego Wawrzyńca porasta sto trzydzieści gatunków roślin, w tym wiele endemitów, występujących wyłącznie na Maderze. Żyje tu także sporo ptaków.
Po godzinnej wędrówce docieramy do niewielkiej oazy otoczonej palmami. Jest to Casa do Sardinha, czyli Dom Sardynki, w którym mieści się siedziba strażników rezerwatu przyrody. Można tutaj także odpocząć, posilić się, a także polatać dronem.
Z oazy można jeszcze się wspiąć na pobliski klif, by podziwiać widok na najdalej wysunięta część wyspy.

Madera, nie jest małą wyspą. Aby ją obejść potrzebowalibyśmy dużo czasu, ale jeśli mamy tydzień urlopu, to doskonale sprawdzi się wypożyczony tutaj samochód. Warto objechać wyspę dookoła, każda jej część ma coś innego do zaoferowania. Koniecznie trzeba poświęcić jeden dzień na Funchal i okolice, a także kilka na aktywny wypoczynek w górach. Zapewniam, że każdego dnia odkryjecie coś ekscytującego.

I na koniec kilka praktycznych porad

  • Madera nazywana jest wyspą wiecznej wiosny, ponieważ temperatura oscyluje tutaj w granicach 17-23 stopni, niezależnie od pory roku. Zatem możemy zabrać lżejszą odzież, ale pamiętajmy, że w wyższych partiach wyspy, szczególnie na szlakach turystycznych, może być chłodniej i wietrzniej.

  • Jeśli chodzi o bezpieczeństwo Madera jest uznawana za bezpieczne miejsce. Standardowo jednak uważajcie na kieszonkowców i nie zostawiajcie kuszących przedmiotów na widoku w zaparkowanych samochodach.

  • Wyspę najlepiej zwiedzac samochodem. Sieć dróg jest dobrze rozwinięta i do głównych atrakcji można bardzo łatwo dojechać, choć często krętymi górskimi drogami.

  • Koniecznie spróbujcie lokalnych potraw i wina madera.

  • Płatność kartą nie stanowi tutaj problemu.

  • Internet w roamingu działa bez zarzutu, a gniazdka elektryczne są takie same jak w Polsce.

  • Lot z Krakowa do Funchal (z przesiadką w Londynie) to koszt ok 500-600 zł jeśli kupicie go odpowienio wcześniej.

  • Wynajem samochodu i paliwo wyniosło nas ok 1800 zł na 6 dni - dzieląc na 3 uczestników wyszło po 600 zł na osobę.

  • Ceny na Maderze są zbliżone do Polskich.

  • większość atrakcji turystycznych – trasy spacerowe, lewady, szczyty, klify (nawet Cabo Girao) można zwiedzać za darmo – wstęp jest bezpłatny

  • warto zabrać na Maderę buty trekkingowe i kurtkę przeciw wiatrową i przeciwdeszczową o ile planujecie aktywnie spędzać czas w górach, na klifach, czy spacerować po lewadach

  • Przed wyjazdem warto wykupić ubezpieczenie podróżne

    Jeśłi macie ochotę zobaczyć relację video, to zapraszam na kanał na YT: ZaHoryzontDomu
    https://www.youtube.com/watch?v=6GvhyqNsYP8&t=1s

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

La Gomera, szlak GR132 w tydzień.

EKWADOR