Szlak Orlich Gniazd rowerem

Zamek w Rabsztynie
Szlak Orlich Gniazd na Jurze Krakowsko – Częstochowskiej od jakiegoś czasu był na liście moich życzeń. Licząca 186 km trasa wydała mi się w sam raz na rowerową eskapadę. Podzieliłem ją na 3 etapy (po około 60km), modyfikując nieco przebieg linii, aby więcej było bezdroży i lasu, a mniej asfaltu. Biwaki zaplanowałem także w możliwie urokliwych miejscach. Po spakowaniu sakw i dotarciu na początek szlaku (Częstochowa) rozpocząłem swoją przygodę. Do wycieczki przyłączył się Robert.


Pierwszym miejscem na trasie była Olsztyńska warownia z XIV wieku. W zamku mieściło się kiedyś wiezienie królewskie, a fortyfikacja pełniła funkcję obronną. Jego dzisiejszy widok „zawdzięczamy” Szwedom. Zachowały się jedynie dwie wieże, jedna cylindryczna (wysoka na 35m), a druga kwadratowa – obserwacyjna. Wojciech Has kręcił tutaj sceny do filmu „Rękopis znaleziony w Saragossie”.



Po kilkunastu kilometrach złapała nas ulewa i musieliśmy chwilę przeczekać pod dachem drewnianych wiat. Wsunęliśmy po batonie energetycznymi i ruszyliśmy dalej w drogę okuci w przeciwdeszczową odzież z nadzieją na lepszą pogodę.
Na trasie zwiedziliśmy kolejne perełki Szlaku Orlich Gniazd: Zamek w Mirowie i Zamek w Bobolicach. Zwiedziliśmy, to może za dużo powiedziane, obeszliśmy mury dookoła, bo obiekty są zamknięte z przyczyn: a) grożącym zawaleniem i uszkodzeniem ciała b) koronawirus


Mirowska twierdza stanowi jedną z najstarszych budowli obronnych Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Strażnica powstała około połowy XIV wieku, w czasach Kazimierza Wielkiego. Początkowo należała do koziegłowskich Lisów, później, od XV wieku do Myszkowskich. W 1587 zamek zdobyty został przez arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, pretendenta do tronu polskiego. Od tego czasu rozpoczął się proces stopniowego podupadania warowni. Po zniszczeniach w czasie potopu szwedzkiego zamek coraz bardziej popadał w ruinę, aż w końcu XVIII wieku został opuszczony. Ruiny były systematycznie rozbierane przez mieszkańców okolicznych wsi, którym kamień posłużył do budowy domów.


Bobolicka twierdza była pierwotnie zamkiem królewskim, zbudowanym z inicjatywy Kazimierza Wielkiego ok. 1350 roku (legenda mówi o zamku niejakiego Boboli, będącego rycerzem Bolesława Krzywoustego). Podobnie jak inne zamki jurajskie, Bobolice należały do systemu warowni granicznych mających bronić Królestwa Polskiego przed najazdami ze strony Śląska, należącego wtedy do Królestwa Czech. W 1370 roku rządzący wówczas Polską Ludwik Węgierski nadał zamek Władysławowi Opolczykowi. Twierdza trafiła na pewien czas w ręce jego dworzanina, Andrzeja z Barlabasz (zwanego Andrzejem Węgrem), który zajmował się rozbójniczym procederem, łupiąc okoliczną ludność. Działalność tę ukrócił król Władysław Jagiełło. Po kilkakrotnych zmianach właścicieli panem na zamku został w roku 1486 Mikołaj Kreza herbu Ostoja, którego rodzina władała bobolicką twierdzą przez półtora wieku. W 1587 roku warownia zdobyta została przez wojska Maksymiliana Habsburga, pretendenta do polskiego tronu, po czym została odbita przez Jana Zamojskiego. W roku 1625 zamek przeszedł w ręce Myszkowskich, władających niedalekim Mirowem, a kilka dekad później w ręce Męcińskich. Po zniszczeniach spowodowanych wojnami w XVII i XVIII wieku, zamek popadał w coraz większą ruinę. W XIX wieku w jego piwnicach znaleziono wielki skarb. Legendy związane z zamkiem opowiadają o podziemnym tunelu, łączącym go z pobliską twierdzą w Mirowie, a także o dwóch braciach panujących w obydwu warowniach, których miłość do jednej kobiety zakończyła się bratobójstwem. W 1999 roku zamek kupiła rodzina Laseckich, która podjęła się odbudowy obiektu poprzedzonej pracami archeologicznymi i zabezpieczającymi. Zdaniem wielu odbudowa ta stanowi dla bobolickiej warowni ratunek przed zagładą, choć nie brak również głosów krytyki. Zamek, oficjalne otwarty we wrześniu 2011 roku, jest dostępny dla turystów.




Tutaj zakończyliśmy pierwszy dzień włóczęgi i zabiwakowaliśmy nad kostrzewickim zalewem.
Niebo stopniowo się rozjaśniło zapowiadając ciepły wieczór i zwiastując poprawę pogody. Noce majowe są jeszcze dość chłodne, o czym przekonał się boleśnie mój druh, który nie dysponował śpiworem puchowym, co spowodowało, że dupka mu zmarzła i był zmuszony włożyć na siebie wszystkie możliwe ubrania.



Drugi dzień rozpoczął się dobrą rozgrzewką, tj. pchaniem rowerów po piaszczystej nawierzchni przez las. Mój skrót, czyli droga dla koni - „starych koni” jak my :) Ale na szczycie wzniesienia ukazał się w nagrodę Zamek Bąkowiec, pochodzący z XIV-XV wieku, znajdujący się na terenie ośrodka wypoczynkowego „Morsko Plus”.
Początki zamku nie są dokładnie znane. Pierwsze wzmianki o zamku pochodzą z 1390 r., gdy należał on do Mikołaja Strzały. Tutejsze ziemie wielokrotnie zresztą przechodziły z rąk do rąk. Gruntowną rozbudowę na przełomie XVI i XVII w., a być może nawet wybudowanie od nowa, zamek zawdzięczał rodowi Włodków. Już jednak w w. XVII (po najeździe szwedzkim) forteca zaczęła popadać w ruinę. XX wiek przyniósł ze sobą szereg dziwacznych pomysłów. Jeszcze przed wojną właściciel terenu, architekt Witold Czeczott, korzystając z materiału pozyskanego z murów zamku wybudował tu dom mieszkalny. W czasach PRL teren przekształcono w ośrodek wypoczynkowy, szpecąc ruiny nowymi budynkami oraz konstrukcją wyciągu narciarskiego. Zachowany w postaci ruiny zamek „Bąkowiec” wzniesiony został na planie nieregularnego wieloboku. Kamienna brama, po której pozostały do dziś fragmenty, wprowadzała na niewielki dziedziniec, który otoczony był murem i czworokątnymi pomieszczeniami położonymi po przeciwległych stronach. W narożnikach znajdowały się baszty pełniące rolę obserwacyjno-obronną. Fortyfikacje zamku były bardzo trudno dostępne - dotrzeć tu można było jedynie przez system pomostów i drabin.




Kolejnym obiektem na trasie był Zamek Ogrodzieniec. To najwyżej położony (515,5 m n.p.m.) i niewątpliwie największy zamek Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, a także jeden z najpiękniejszych zamków w Polsce. Niestety dookoła istny "poligon" atrakcji turystycznych z czołgiem włącznie.
Na dole urokliwa restauracyjka w której schorniliśy się przed deszczem i skonsumowaliśmy przy okazji pierogi, zapijając je goraca herbata z cytryną.
Początki architektury obronnej w Podzamczu sięgają czasów Bolesława Krzywoustego, kiedy to na skalistym wzniesieniu powstał obronny gród, strzegący granic przed najazdami książąt czeskich.
W połowie XIV wieku w miejsce grodu Kazimierz Wielki zbudował gotycki zamek, który Władysław Jagiełło w 1386 r. darował Włodkowi z Charbinowic herbu Sulima. Warownia wielokrotnie przechodziła z rąk do rąk, by w pierwszej połowie XVI wieku znaleźć się w rękach rodu Bonerów, należącego do najbogatszych i najbardziej wpływowych w ówczesnej Polsce. Z inicjatywy Seweryna Bonera w latach 1530-45 zamek przebudowany został na wspaniałą budowlę w stylu renesansowym. Ambitni właściciele wzorowali się w swych planach na zamku wawelskim, urządzając w rezultacie z wielkim przepychem jedną z najwspanialszych rezydencji w Rzeczypospolitej. Po wygaśnięciu linii męskiej Bonerów zamek znów wielokrotnie zmieniał właścicieli. Niestety budowla padała też ofiarą najazdów i katastrof, które powodowały coraz większe zniszczenia. W 1587 r. Zamek Ogrodzieniec zdobyły wojska arcyksięcia Maksymiliana, pretendenta do tronu Polski. W 1655 r. - w czasie potopu - stacjonujące tu wojska szwedzkie spowodowały pożar, który strawił znaczną część zamku. W 1702 r. budowla znów padła ofiarą pożaru, także wznieconego przez wojska szwedzkie. Koszty odbudowy przekraczały możliwości kolejnych właścicieli, co spowodowało, że zamek popadał w ruinę. Na początku XIX w. ostatni mieszkańcy opuścili budowlę, a jej mury zaczęto rozbierać i wykorzystywać jako materiał budowlany.



Kolejne zalesione wzgórze na trasie, na które wjechaliśmy naszymi jednośladami ukazało naszym oczom ruiny Zamku Pilcza w Smoleniu. Pierwotnie stała tu zapewne drewniana budowla warowna, jak wspominają kroniki z XIII w., ale została zniszczona podczas walk Władysława Łokietka z królem Czech - Wacławem, w 1300 roku. W połowie XIV wieku nowa, murowana warownia, wzniesiona została prawdopodobnie przez Ottona z Pilczy herbu Topór. Początkową bryłę zamku stanowiła niewielka kamienna budowla z wysoką wieżą. Później obiekt systematycznie się rozrastał poprzez dobudowywanie dwóch zamków dolnych. Na przełomie XIV i XV wieku panią na Smoleniu była Elżbieta Pilecka-Granowska, trzecia żona Władysława Jagiełły. Na przełomie XV i XVI w. w należącym do Pileckich zamku przebywał Biernat z Lublina, pełniący tutaj funkcję kapelana oraz prywatnego lekarza i sekretarza pana zamku, Jana Pileckiego. Z listów Biernata wiemy o istnieniu na zamku w Smoleniu bogatego księgozbioru. Kolejnymi właścicielami, po Pileckich, stali się w XVI wieku Padniewscy. Bogaty i potężny ród potrzebował jednak znacznie bardziej okazałej rezydencji, dlatego też wkrótce właściciele Smolenia przenieśli się do Pilicy, gdzie postawili sobie nowy zamek. Opuszczona warownia w Smoleniu ucierpiała znacznie w czasie potopu szwedzkiego. Planowano przeznaczenie jej na klasztor, co jednak nie doszło do skutku. W połowie XIX wieku zamek został kupiony i częściowo odbudowany przez Romana Hubickiego, który założył tu znana fabrykę śrutu „Batawia”. W XX wieku prowadzono na zamku prace zabezpieczające oraz wykopaliska archeologiczne. Zimą 2010 roku, w wyniku złamania kilku drzew przy jednoczesnym złym stanie murów, doszło do uszkodzeń zamku. W ostatnich latach obiekt poddano gruntownej rewitalizacji udostępniając całe założenie turystom.



Drugi nocleg zaplanowaliśmy w scenerii Zamku w Rabsztynie. Ten średniowieczny zamek rycerski powstał w czasach Kazimierza Wielkiego, wielokrotnie zmieniał właścicieli. Byli nimi: Spytko z Melsztyna, rodzina Toporczyków zwana Rabsztyńskimi, później m.in. Bonerowie, aż na początku XVII wieku przeszedł w ręce Zygmunta Myszkowskiego. Barokowy zamek, będący typową rezydencją magnacką, przetrwał do 1657 roku, kiedy to został spalony przez Szwedów. Po „potopie szwedzkim” został tylko częściowo odbudowany ze zniszczeń. Na początku XVIII wieku wybudowano u podnóża zamku dwór starościński i folwark, a sam zamek popadał w coraz większą ruinę. W połowie XIX wieku zniszczenia dopełniła miejscowa ludność rozbierając zamkowe mury dla odzyskania budulca, a w 1901 poszukiwacze skarbów wysadzili w powietrze wysoką cylindryczną wieżę.
Od kilku lat prowadzone są tu prace zabezpieczające. Odbudowano część murów, dwa mosty oraz zrekonstruowano bramę wjazdową.
* opisy historyczne pochodzą ze strony: www.orlegniazda.pl

Po chłodnej nocy i mroźnym poranku, w dość szybkim tempie zwinęliśmy obóz, by zjechać ze wzgórza w dół i poszukać ciepłego powietrza i promieni słońca. Było na prawdę zimno, a przed nami jeszcze 60 km trasy i ponad tysiąc metrów podjazdów. Zamki w Piaskowej Skale i w Ojcowie sobie podarowaliśmy, ze względu na wcześniejsze już ich zwiedzenie, ale turlania było jeszcze sporo przed nami.




BONUS, czyli 4 dzień na Szlaku Orlich Gniazd. (Zamek Tenczyn, Zamek Lipowiec i Park Etnograficzny w Wygiełzowie).
Tym razem samochód zostawiamy na Parkingu Mników-Skały, trochę wspinania o poranku (Księżycowe Skały) i ruszamy w 50 km pętlę. Tym razem towarzyszy mi Grzegorz.
Najpierw kręcimy piękną drogą przez las, by chwilę potem wspinać się z rowerami „pod pachą” do wrót zamku Tenczyn.


Najstarsze informacje o zamku Tenczyn w Rudnie pochodzą z roku 1319. Wzniósł go prawdopodobnie Andrzej z Morawicy, który od nazwy zamku przyjął nazwisko Tenczyński.
Gotycka budowla posiadała trzy wieże okrągłe i jedną kwadratową. Dostępu do zamku broniły mury obronne oraz wieża przedbramna w formie rondla. Około roku 1570 zamek został rozbudowany przez Jana Tenczyńskiego, stając się wspaniałą rezydencją renesansową. W roku 1610 umocniono go pięciobocznymi bastionami i barbakanem. Podczas „potopu szwedzkiego” po długim oblężeniu zamek został poddany, co jednak nie uchroniło go przed złupieniem i podpaleniem. W roku 1683 po śmierci ostatniego właściciela z rodu Tenczyńskich, zamek, jako wiano jego córki, stał się własnością rodziny Opalińskich.
Na przestrzeni lat próbowano podnieść budowlę z ruin, jednak pożar w roku 1768 strawił go doszczętnie. Do II wojny światowej pozostający w ruinie zamek należał do rodziny Potockich. Po wojnie podjęto próby zabezpieczenia ruin, jednak zamku nie odbudowano.


Przelotne opady deszczu, ani też leśne podjazdy nie zrażają nas by cisnąć kolejne kilometry, a podziwiane z góry panoramy rekompensują trudy wycieczki. Po około 25 km z leśnej scenerii wyłaniają się ruiny średniowiecznego zamku.
Zamek Lipowiec w Babicach początkowo pełnił rolę strażnicy, kontrolującej stary trakt handlowy z Krakowa na Śląsk. Rola zamku zmieniała się z upływem czasu. Początkowo była letnią rezydencją biskupów krakowskich, a następnie więzieniem dla duchownych i skazanych za przewinienia względem prawa kościoła.


Zjeżdżając rowerem w dół, kierujemy się do Nadwiślańskiego Parku Etnograficznego w Wygiełzowie. Tam znajdujemy cały kompleks obiektów pochodzących z połowy XIX wieku, jak: chałupy, spichlerze, olejarnia, kuźnia, szkoła, kościół, plebania, dzwonnica, itp.Uważajcie tylko na głowy wchodząc do chałup, bo można nabić sobie niezłego guza o niską framugę :)










Znajduje się tutaj także Dwór z Drogini, pochodzący z 1730 r. Drewniany z zewnątrz, otynkowany gliną i bielony. Należał do zamożnej szlacheckiej rodziny Bzowskich. Wnętrze zostało dostosowane do potrzeb działalności muzealnej, w której urządzono stałą ekspozycję: „Mieszkanie zamożnej rodziny szlacheckiej w okresie od połowy XIX wieku do 1945r.”














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

MADERA - wyspa wiecznej wiosny

La Gomera, szlak GR132 w tydzień.

EKWADOR