Srebrna strzała
Po zwiedzeniu 77 świątyni opuściłem
Shikoku i rozpocząłem podróż
"srebrną strzałą", zwaną shinkansenem.
Jeszcze w Polsce zakupiłem 7-dniowy voucher Japan
Rail Pass, upoważniający
obcokrajowców do darmowego przemieszczania się na terenie całej
Japonii. Wszystko jest perfekcyjnie zorganizowane, a pociągi kursują
co do minuty. Dosłownie można zegarki regulować. Mogłem wsiąść
do dowolnego pociągu, za wyjątkiem tych najszybszych Nozomi
i Mizuho.
W kasie otrzymuje się darmową miejscówkę i na peronie oczekuje
się w wyznaczonym miejscu, gdzie zatrzyma się pociąg z odpowiednim
wagonem.
Na pierwszy „strzał” wybrałem sobie dość
przygnębiające miejsce, jakim jest Hiroszima. Trudno sobie
wyobrazić, tak potężną energię, która w ułamku sekundy niszczy
miasto, a jednak tak się stało. Muzeum robi ogromne wrażenie. I ta
przejmująca cisza, skupienie i długie jeszcze zamyślenie ludzi
siedzących na ławkach po zwiedzaniu. Jak to jest możliwe, że
człowiek stworzył taką broń i jej użył? Szacuje się, że
zginęło około 30% populacji miasta (70-90 tysięcy mieszkańców).
Z 76 tys. budynków w Hiroszimie, 70 tys. zostało zburzonych lub
uszkodzonych, w tym 48 tys. całkowicie. Według części szacunków
w ciągu kolejnych 6 lat na chorobę popromienną umarło jeszcze 60
tysięcy ludzi. Byłem w przededniu 74. rocznicy tej tragedii.
Komentarze
Prześlij komentarz